Do dziś pamiętam dzień, kiedy jako nastolatka stałam przy wjeździe na Stadion Olimpijski we Wrocławiu, kibicując Ryszardowi Szurkowskiego w Wyścigu Pokoju. Nigdy nie sądziłam, że po latach poznam go osobiście i będziemy mówić do siebie po imieniu. Był kochanym człowiekiem i prawdziwą legendą sportu. W plebiscycie na Najlepszego Sportowca XX wieku zajął II miejsce, za wspaniałą Irenką Szewińską, do której tak właśnie miałam honor się zwracać, a która odeszła od nas w 2018 roku. Dziś jest mi bardzo smutno, ale wierzę w to, że Polacy wiecznie będą kochać swoich wielkich sportowców. Tę miłość i pamięć przekazujmy kolejnym pokoleniom.